Złudzenia, postanowienia i zmiany

Porozmawiamy o pewnym złudzeniu, które powoduje, że Wasze postanowienia noworoczne z roku na rok są przepisywane i wyglądają tak samo, niektóre z waszych planów mają wielotygodniowe opóźnienia, a do tego budżet domowy niekoniecznie się zgadza – ogólnie straszna rzecz, ale spokojnie ustalimy też, co możemy z tym zrobić.

Możesz posłuchać też w:

lub obejrzeć na YouTube:

Transkrypcja

Dzień dobry, dzień dobry. Dzisiaj porozmawiamy o pewnym złudzeniu, które powoduje, że Wasze postanowienia noworoczne z roku na rok są przepisywane i wyglądają tak samo, niektóre z waszych planów często mają wielotygodniowe opóźnienia, a do tego budżet domowy i zawodowy niekoniecznie się zgadza, więc ogólnie straszna rzecz, ale spokojnie porozmawiamy też, o tym co możemy z tym zrobić.

Nazywam się Mirosław Brejwo jestem psychologiem, a to jest pierwszy odcinek podcastu „Psychologia, którą warto znać”.

Ciekawe, czy zdarzyła Wam się kiedyś taka sytuacja, że musieliście pojawić się na jakimś bardzo ważnym spotkaniu. W związku z tym zaplanowaliście sobie ile będziecie potrzebowali czasu na dojazd, wyruszyliście zgodnie z planem, ale niestety pojawiły się korki, nieoczekiwana seria czerwonych świateł (przecież zawsze były zielone) i nie udało się, dojechaliście spóźnieni. A może, zdarzyła Wam się sytuacja w trochę większej skali, to znaczy, mieliście zaplanowaną realizację jakiegoś ważnego projektu w pracy lub na studiach, ustaliliście ile czasu potrzeba na wykonanie danego zadania, ale już w trakcie realizacji okazało się, że jest go zdecydowanie zbyt mało.

Ciekawe, czy to znajome dla Was przypadki, ale lećmy jeszcze dalej. Być może zdarzyła wam się kiedyś taka sytuacja, że zaplanowaliśmy budżet na zrobienie jakiegoś zadania np. na remont pokoju lub zakup samochodu. Wszystko wyglądało dobrze, rozpisaliście to sobie w głowie, na kartce papieru, może nawet w Excelu. Ale kiedy przyszło co do czego, okazało się, że ostateczne koszty są dużo, dużo wyższe niż by to wynikało z waszej pięknej tabelki.

A biorąc pod uwagę, że mamy styczeń – dokładnie w dniu premiery 12 stycznia, co sugeruje, że część postanowień noworocznych już została przełożona na przyszły rok. Czy zdarza Wam się, że tworzycie sobie postanowienia noworoczne, jakieś swoje plany typu: od zera do Szekspira w rok, albo biegać sześć razy w tygodniu. I niby wszystko brzmi dobrze. Wyobrażacie sobie, jak fantastycznie będziecie się czuli, kiedy zrealizujecie to postanowienie. Jednak, niestety okazuje się że nie, w tym roku nie uda się go zrealizować. Jeżeli któraś z tych sytuacji które wymieniłem, brzmi dla Was znajomo, nie martwcie się.

To jest dość częste zjawisko. Tak naprawdę praktycznie każdy z nas jest podatny na to zjawisko, ale powiem Wam co można zrobić, żeby zminimalizować jego wpływ na wasze funkcjonowanie i spowodować, że uda wam się nieco skuteczniej realizować cele i plany. Ok, więc cóż to za potwór stoi za sabotowaniem Waszych postanowień, Waszych planów i Waszych budżetów. Nazwa jest dość niepozorna, mam wrażenie. a jest to coś co Daniel Kahneman nazwał złudzeniem planowania. Jest to nasza tendencja do tego, żeby niedoszacowywać czasu potrzebnego na realizację poszczególnych działań, ale nie tylko czasu bo również zasobów takich, jak chociażby finanse.

Oczywiście przeprowadzono badania, żeby zweryfikować czy złudzenie planowania faktycznie jest tak powszechnym zjawiskiem m.in. w jednym z badań poproszono studentów, żeby oszacowali ile czasu potrzebują na napisanie pracy. Zwykle oszacowywali nieco ponad 30 dni, a później sprawdzano ilu studentom udało się tego terminu dotrzymać. Okazało się, że zaledwie jedna trzecia studentów wyrobiła się w terminie, ale robiono również badania odnośnie aspektu finansowego tzn. proszono osoby planujące remont kuchni, żeby oszacowała budżet tzn. Ile będzie ich kosztował remont kuchni, a następnie kiedy ten już dobiegał końca, proszono o podsumowanie wydatków i zweryfikowanie ile faktycznie kosztował.

No i cóż, okazywało się że koszt rzeczywisty był ponad dwukrotnie wyższy od średniego budżetu tzn. średni budżet tego remontu był szacowany na około 18 tysięcy dolarów, a koniec końców przekraczał 30 tysięcy. Oczywiście poza badaniami, sporo przykładów niedoszacowań przynoszą nam również codzienne wiadomości na temat różnego typu inwestycji, a także chociażby organizacji wielkich imprez jak m.in. igrzysk olimpijskich. Dla przykładu igrzyska olimpijskie w Soczi miały pierwotnie kosztować 12 miliardów dolarów, a później przekroczyły 50 miliardów a być może nawet dobrnęły do sześćdziesięciu. W przypadku igrzysk olimpijskich w Tokio, które miały się odbyć w 2020 roku, pierwotnie szacowano że będą kosztowały około 6,1 miliarda dolarów, a już w roku, w którym olimpiada pierwotnie miała być realizowana, przekroczyły ten budżet dwukrotnie. Oczywiście jestem świadom tego, że w przypadku szacowania niektórych planów czy budżetów, takie niedoszacowanie może być świadomym działaniem, w tym sensie, że jeżeli rozpoczniemy już realizację projektu, to jest duża szansa, że nawet jeżeli powiem, że będzie kosztował więcej lub trwał dłużej, to i tak już będzie realizowany. A gdybyśmy na początku od razu powiedzieli jaki np. będzie rzeczywisty koszt, to prawdopodobnie do danej inwestycji by nie doszło.

Jednak w życiu osobistym, z naszej perspektywy ważne jest to, żeby podejmując działania czy decydując się na realizację jakiegoś celu, żebyśmy mieli tak realny obraz jak to możliwe. Z tego względu, że dzięki temu, po pierwsze nasza motywacja nie spadnie, kiedy się okaże, że nie osiągamy efektów tak szybko, a po drugie może się okazać, że jeżeli spojrzymy realnie na faktyczne koszty realizacji danego działania, że po prostu odpuścimy i nie będziemy nie będziemy brnęli w coś, co nie jest tego warte. Skoro wiemy już na czym polega złudzenie planowania, to teraz pora na kluczowe pytanie, czyli co możemy zrobić żeby jemu nie ulegać.

Pierwszą z podstawowych sugestii jest to, żeby znaleźć sobie odpowiedni punkt odniesienia i do zobrazowania tego, bardzo dobrym przykładem są właśnie postanowienia noworoczne. Nie wiem ilu z was takie tworzy, ale bardzo często, kiedy tworzy się postanowienia noworoczne kieruje się myślą, że „dobrze to teraz zmienię swoje życie, mam wielką motywację do tego żeby ten rok był inny, był lepszy od poprzednich. W związku z tym będę uczył się angielskiego cztery razy w tygodniu przez cztery godziny, będę biegał przez dwie godziny dziennie, a do tego jeszcze czytał książki, dużo książek”.

No tak, tylko że nasza motywacja w ciągu roku nie zawsze jest na takim poziomie na jakim w dniu kiedy tworzymy postanowienia.

Możemy spokojnie założyć, że przez większość czasu jest dużo niższa, a do tego pojawiają się jeszcze czynniki zewnętrzne, takie jak chociażby to, że za oknem pada deszcz, jest wichura i niekoniecznie mamy ochotę biegać te 10 kilometrów, albo po prostu jesteśmy zmęczeni bo musieliśmy zostać dłużej w pracy.

To wszystko powoduje, że nasze pierwotnie pięknie wyglądające na papierze działania w realizacji wyglądają słabo. A to niestety bardzo często zabiera nam znowu motywację, bo przecież planowałem zrealizować tyle działań a teraz się okazuje, że w sumie jak znajdę 15 minut na angielski w tygodniu to już jest nieźle, jak zamiast biegać, pójdę na dwa spacery, to już jest nieźle – to zabiera nam bardzo często skutecznie motywację, bo dochodzimy do wniosku, że jednak nie potrafimy wprowadzać zmian. Dlatego ważne jest to, żeby oszacować czas potrzebny na działanie, czy nasz budżet nie w oparciu o nasze wyobrażenia jak, to będzie wspaniale.

Tylko tu mamy dwie możliwości, albo znajdując punkt odniesienia u innych osób, to znaczy zastanawiając się nad tym, jak inne osoby w podobnej do nas sytuacji sobie radziły. Czyli jeżeli np. trzymamy się przykładu z językiem angielskim, to raczej odpuśćmy sobie filmiki w stylu, jak nauczyłem się angielskiego w trzy dni, raczej odpuśćmy wyobrażenia, tylko poszukajmy w swoim otoczeniu kogoś, kto miał podobną sytuację, kto miał podobną ilość czasu i uczył się jakiegoś języka i zapytajmy ile realnie tej osobie to zajęło.

Inną opcją jest też to, że sami z siebie możemy spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie nie tyle, ile ja potrzebuję tylko według mnie, na przykład mój kolega ile by potrzebował realnie czasu, żeby nauczyć się tego języka i może się okazać, że to szacowanie ile inni potrzebowaliby czasu, będzie o wiele skuteczniejsze niż to, kiedy my szacujemy ile to by było u nas. Druga opcja jest taka, chociaż nie zawsze mamy takie dane, że jeżeli mieliśmy podobne sytuacje czy stawialiśmy sobie podobne wyzwania w przyszłości, to one też mogą być niezłym punktem odniesienia. Oczywiście aktualizując nasze aktualne warunki tzn. jeżeli na przykład wcześniej staraliśmy się biegać i to co nam się udawało to, to żeby w ciągu roku regularnie biegać dwa razy w tygodniu po 5 kilometrów, to warto sobie zadać pytanie, czy to nie powinien być nasz punkt wyjścia czyli np. to mi się udawało to w tym roku postaram się więcej i np. będę biegał pięć i pół kilometra trzy razy w tygodniu. Jest o wiele większa szansa, że uda nam się zrealizować ten plan, mając taki punkt odniesienia niż w momencie, gdy będziemy tworzyli coś bazując wyłącznie na naszej wielkiej motywacji – dobra w zeszłym roku było 5 kilometrów, to teraz pokażę wszystkim i będę biegał 20 kilometrów. Jak się uda, bosko, ale obawiam się, że w większości przypadków to się może nie udać.

W uporaniu się ze złudzeniem planowania, warto też pomyśleć co może pójść nie tak, chociaż i tutaj trzeba być czujnym ponieważ kiedy zapytamy ludzi, nawet w kontekście remontu, chociażby wspomnianej kuchni, ile czasu w wersji najbardziej optymistycznej zajmie ci remont, to odpowiedzą powiedzmy miesiąc. A jeżeli później zapytamy w wersji najbardziej negatywnej, gdzie wszystko się sypie, to ile to może potrwać? Tak za trzy miesiące. Ok. Więc ile czasu, jak myślisz potrzeba na ten remont? Ile musisz zaplanować czasu? Miesiąc będzie OK. Czyli bardzo często decydując o swoich planach, zakładamy tę najbardziej optymistyczną wersję, żeby sobie z tym poradzić. Warto też przemyśleć co może pójść nie tak, jakie mogą się pojawić trudności i oszacować tę wersję najbardziej optymistyczną, najbardziej pesymistycznym, po czym ustalić jednak ten termin gdzieś pomiędzy, a nie na samym początku, przy założeniu że będzie optymistycznie. Ja wiem, że to wydaje się na pierwszy rzut oka dość oczywiste. No jasne, któż planuje najbardziej optymistyczne podejście, ale okazuje się że jednak wiele wiele osób. Łudzimy się, że jak już ruszymy, to okoliczności będą nam sprzyjały i na pewno będzie dobrze. A niestety koniec końców, nie zawsze tak jest.

Z takich drobnych uwag, w momencie kiedy planujemy ,nasze optymistyczne i pesymistyczne warianty czasowe to użyteczne może być, także w przypadku bardziej złożonych działań rozłożenie ich na mniejsze zadania ponieważ wówczas jest nam łatwiej precyzyjnie oszacować czas. Wracając do remontu kuchni, określenie ile czasu potrzeba na remont kuchni, o ile nie zajmujemy się tym zawodowo może być bardzo trudne. Ale jeżeli to sobie rozpiszemy, to jesteśmy w stanie przewidzieć ile czasu będziemy oczekiwać na nowy piekarnik. Ile czasu zajmie układanie płytek itd. Itd. Wówczas nasz pomiar może być o wiele bardziej dokładny.

No i oczywiście odnośnie szczególnie wariantów postanowień noworocznych. Warto pamiętać że my w gruncie rzeczy rzadko pracujemy nad jednym celem naraz. Zazwyczaj mamy kilka celów i trzeba zobaczyć czy one nie będą ze sobą sprzeczne. Czy one nie będą same siebie nawzajem sabotwały. Bo to również pogorszy nam realizację ponieważ nie uwzględnianie tych różnych celów, również może wpłynąć na to, że popadniemy w złudzenie planowania – będziemy planować te zadania niezależnie pomyślimy sobie OK mogę poświęcić tyle i tyle czasu na angielski. Ale z drugiej strony jeżeli będę poświęcał czas na angielski, to prawdopodobnie nie będę mógł zajmować się remontem, albo rozwojem firmy, albo czymś jeszcze w związku z tym warto zastanowić się też nad tym, jak te nasze cele ze sobą współgrają i uwzględnić ten czas.

Wiem, że złudzenie planowania może brzmieć jako coś prostego i w praktyce jest to, coś prostego, natomiast bardzo często dajemy się temu złudzeniu nabrać. A z kolei kiedy, to robimy, to ponosimy tego spore konsekwencje, bo ,nas to kosztować to że nie otrzymamy ważnych terminów, nie dotrzymamy danego słowa, albo zabijamy swoją motywację, bo przecież planowaliśmy, że będziemy w stanie zrealizować jakieś działanie bardzo, bardzo szybko a tu się okazuje, że nie.

Może też się okazać, że w pakuje się w coś w co wcale nie chcielibyśmy się angażować, gdybyśmy wiedzieli ile czasu faktycznie dane działanie nam zajmuje.

Podsumowując, zachęcam was do tego, żebyście oszacowując wasze działania, skupiali się nie tylko na waszym wyobrażeniu, ale także żebyście przemyśleli, ile innym osobom takie działanie może zająć. Poszukajcie kogoś, kto mierzył się z podobnym wyzwaniem. Albo cofnijcie się do swojej własnej historii. Zobaczcie jak w podobnej sytuacji sobie radziliście dotychczas. To spowoduje, że termin, który ustalicie, nie będzie, aż tak bardzo optymistyczny nie będzie wyglądał tak niesamowicie na papierze, jak na przykład to żeby przejść od zera do Szekspira w trzy miesiące z języka angielskiego. Ale będziecie mieli o wiele większą szansę na to, że uda się to zrealizować.

Bądźcie czujni, zwracajcie na to uwagę.

Jeżeli będziecie mieli ochotę zgłębić temat błędów poznawczych, także tego o którym wam opowiedziałem, to warto sięgnąć po książkę „Pułapki myślenia” Daniela Kahnemana.

1 Comment

Leave a Reply